niedziela, 20 grudnia 2009

zaległości



mi się zrobily.

tymczasem:

1. byliśmy nad morzem.
północnym.
nie mieliśmy daleko.
Bąku wszedł do morza, ale wrótce wyszedł.
dzieki bogu!





2. potem żyliśmy w biegu i w stresie.
zupełny brak kultury, choć miała być (A)pollonia Warlikowskiego.
tymczasem jakiś cham wybił nam szybę w samochodzie przed wyjściem i dupa, nie poszliśmy.
potem wyjechaliśmy.



3. obecnie żyjemy w symbiozie ze zwierzyną domową.



4. i doświadczamy "katastrofy klimatycznej" w postacie 30 cm śniegu w mieście, z czym władze miasta tegoż poradzić sobie nie mogą...nie chcą.





niedziela, 20 września 2009

a w ten weekend w Brukseli...

les Journees du Patrimoine, czyli dni dziedzictwa narodowego,
a to się oznacza darmowe zwiedzanie wszelkich przybytków kultury i życia publicznego,
zakaz poruszania się po mieście samochodem,
tysiące ludzi w parkach, na skwerkach, koncerty, spektakle i inne aktywności miejskie...

















niedziela, 13 września 2009

poszłam na pchli targ...


targ był tematyczny, Brussels Design Market, i "rupiecie" z lat 50., 60., 70. i 80.
można było naprawdę nacieszyć oko. przepiękne formy, żywe kolory, prawdziwe dzieła sztuki!!!
kupiłam sobie 4 naprawdę odjazdowe wieszaki do szafy w naprawdę odjazdowych kolorach,
zadumałam się nad panem telewizorem, oblizałam na widok ślicznych pomaraczowych krzeseł Phantom, zjadłam gofra i wróciłam do domu...